Ostatnie posty

    Łapię głęboko powietrze. Wpuszczam je do płuc. Po chwili słychać głośne weschnięcie. Powietrze wypływa. To znak, że żyję. Jeszcze tutaj jestem. Zawsze mogę coś zmienić. Na lepsze, czy gorsze, sama nie wiem... Póki tu jestem wszystko jest w zasięgu mojej ręki, wzroku i umysłu.
Czasami niespodziewane zwroty akcji mogą wiele przewartościować. Zawsze sądziłam i dalej tak twierdzę, że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny. Za każdą sytuacją stoi coś więcej, pokazuje nam coś, co do tej pory było przysłonięte przez szereg innych spraw.
Odkryłam coś bardzo ważnego, że każdy z nas żyje wyłącznie dla siebie. Dość egoistyczne?  Wcale tak nie jest. Po prostu, najszczersza prawda. Nie oznacza to, że inni ludzie nie mają być ważni dla Nas, owszem powinni być. Oni mogą być inspiracją, kimś kogo kochamy, martwimy się, szanujemy - ale nigdy CAŁYM ŚWIATEM.
Nigdy nie będziesz do końca szczęśliwy, jeśli nie uświadomisz sobie jednej bardzo ważnej rzeczy, nie żyjesz dla mamy,taty,brata,siostry,ukochanej osoby. Nie neguję ich znaczenia w Twoim życiu. Oni towarzyszą nam w tej drodze zwanej życiem ,ale nie są jej głownym celem i założeniem.
Nie jesteś, nawet nie bywasz w żadnej z popularnych gier, Twoja energia nie odradza się , a Ty nie masz dziesięciu żyć.
Jeśli nie podejmiesz kroków teraz, nie będziesz miał nigdy szansy, aby wrócić w ten sam punkt.
Nie myśl co powiedzą inni w odpowiedzi na Twoje decyzje, dość banalne powiedzenie, ale pamietaj ,że "Oni Twojego życia za Ciebie nie przeżyją". Miej odwagę robić to, o czym tak na prawdę marzysz, czego TY w istocie pragniesz, nie inni. Zobaczysz, że od razu będzie Ci na tym świecie lepiej, jakby lżej. Często żyjemy pośród schematów, ktoś nas tam wepchnął, a my obawiamy się opuścić to miejsce. Boimy się zawieść najbliższych, a zapominamy o sobie.



  W takie dni jak ten, szczególnie lubię wracać do wakacyjnych wyjazdów. Za oknem ciemno, pochmurno, obraz przygnębiający, a fotografie przypominają, że kiedyś znów wyjdzie słońce i nada światu radości.
 Dzisiaj wspomnienie Chorwacji, jak na ironię było bardzo deszczowo, podczas mojego pobytu.
 Mieszkałam w miejscowości Omisalj miasteczku położonym na wybrzeżu wyspy Krk , zwiedziłam również miasto Krk i przepiękny Narodowy Park Jezior Plitwickich, trudno mi odszukać w pamięci równie cudowne miejsce.
Nie przedłużam, oto zdjęcia :













\









   Może to brutalne co napiszę, ale przychodzimy na ten świat sami i odchodzimy w podobny sposób.
Nikt nie przeżywa najcięższych chwil za nas, nikt nie zna naszych uczuć i emocji, ba mało kto w ogóle próbuje je zrozumieć. Wszyscy oceniają, bo to najprostsze, ale nie rozumieją, że te wnioski nie są obiektywne. Nikt do końca nie będzie wiedział co czuje druga osoba, z bardzo prostej przyczyny, nigdy nią nie był i nie będzie. Subiektywna opinia pozostaje nadal TYLKO opinią, a nie faktem.
   Niewiele w niej prawdy i prawidłowej oceny sytuacji. Można dużo mówić, radzić i krzyczeć, ale najlepiej zająć się własnym życiem. Zobaczyć czy to u Ciebie wszystko gra, czy nigdy nie popełniłeś błędów,  albo czy po prostu umiesz je naprawić, gdy jednak się zdarzają. Łatwo wyrokować, najpierw jednak zauważmy, ile nam brakuje do ideału. Człowiek nigdy nie uczy się na czyichś potknięciach, sam musi to uczynić, żeby się przekonać co wprowadza chaos i bałagan, a co doprowadza do prawdziwego szczęścia. Czasami dajmy sparzyć się komuś, bo to jedyna droga, aby odnalazł siebie i właściwy kierunek.



Zastanawiam się czy jakaś miłość, może umrzeć do końca. Czy po latach, tygodniach, chwilach mniejszych i większych, ktoś może całkowicie przestać być dla nas ważny? Czy potrafimy zapomnieć, wymazać, skreślić? Czy żadna iskra nie tli się w tym miejscu, ta pozostała po ogromnym ognisku? Podobno prawdziwą nienawiść możemy czuć tylko, do których kiedyś bardzo kochaliśmy.
Myślę, że jest w tym ziarno prawdy. To w nich pokładaliśmy swoje nadzieje, chcieliśmy ofiarować im to co najlepsze. Trudno czuć sympatię do kogoś kto zdeptał i zniszczył, to co  najlepsze w nas samych.
Byle czym nie obdarowujemy, najcenniejszych "skarbów", którymi kiedyś byli ci ludzie.
To Oni mieli całkowitą władzę nad nami. Nie można być bardziej bezbronnym, niż wtedy kiedy się kogoś kocha z całego serca. Wcale nie dziwię się osobom, które pozwalają  ranić się w jej obliczu, ona po prostu chce widzieć tylko to co najlepsze, nie zauważa złego. Jak wiadomo zło czasami przyjmuje postać dobra, co całkowicie zmniejsza szansę na wykrycie, w momencie zaślepienia.
Wierzymy do końca w jak najlepsze intencje tego kogoś, chociaż zwykle wszelkie fakty im przeczą.
Trudno pojąć, że nie zawsze jesteśmy ważni, dla zajmujących pierwsze miejsce w naszym  życiu.
Można kochać, ale czasami trzeba powiedzieć "dość", rozróżnić to co nadaje naszemu życiu energii, od tego co je totalnie spowalnia, zabiera sens i niszczy nas samych.  Niektórych można porównać do pasożytów, którzy żerują na drugiej osobie, nie dając nic w zamian. Po prostu są bezużyteczni, czasami jedynie uciążliwi i przeszkadzający w normalnym funkcjonowaniu.
Co mogę powiedzieć wszystkim, których kiedyś kochałam? Całkowicie nic, pożegnam milczeniem , ich czas już minął, a ja wiadomo on nigdy nie zawraca.





Pierwsze co przychodzi na myśl, gdy myślę o tym mieście, to z pewnością postać Kopernika i pierniki, pierniki i jeszcze raz pierniki. W Toruniu po prostu wszędzie czuć ich zapach, na każdym rogu można je kupić. Słodszego  miasta z pewnością nie znajdziecie.
Dzisiaj kilka zdjęć z wakacyjnego wypadu do tego miejsca. Ponad kilometrowy spacerek od dworca, z walizkami,w jeden z najcieplejszych dni minionych wakacji i kilkugodzinne  opóźnienie pociągu, z powodu upału. Jestem przekonana, że na długo zapamiętam tą podróż. Mimo wszystko, opłacało się.
Upamiętnienie naszego wyjazdu :






























Nie mam pojęcia gdzie teraz jesteś. Kogo trzymasz, w tym momencie za rękę. Sama nie wiem, może to lepiej dla mnie, czego oczy nie widzą, podobno sercu nie żal. Nie wykluczam też, że po prostu jesteś sam. Nie samotny, o nie. Samotność,to całkiem coś innego. Może rozwijasz się, realizujesz swoje cele i po prostu żyjesz, czerpiesz to co najlepsze i zamieniasz w pozytywną energię. Masz swoje wady, które wcale nie przysłaniają zalet, jesteś ich świadomy i je akceptujesz. Nie musisz być ideałem, chociaż dla odpowiedniej osoby, nie potrzebujesz nim być. Masz swój  świat i mam nadzieję, że kiedyś połączy się z moim. Wierzę, że nie pomylimy dróg i w końcu na siebie trafimy. Ufam, że nie zbudujesz naszej relacji na kłamstwie, nic nie zepsujesz i nie znikniesz. Inni nie byli tak wytrwali, aby poznać te najlepsze strony mnie.


Dzisiaj nie skrytykuję Walentynek, Uważam, że to całkiem miłe święto.  Dlaczego miałabym pisać 
negatywnie o czymś co ma pozytywny wydźwięk? Super jeśli okazujecie sobie sympatię,         a jeszcze lepiej jeśli robicie to częściej, niż w ten jeden dzień w roku .Pamiętajcie, aby pokazywać innym, że są ważni w naszym życiu , że dzięki nim codzienność nabiera barw.
Wszystkim samotnym tym starszym i tym młodszym życzę przede wszystkim dystansu. Desperacja, to najprostszy sposób na zrujnowanie swojego życia i często też, tej drugiej osoby. To coś, co sprawia, że momentalnie przygotowuję się do ucieczki i po chwili nie ma po mnie  śladu.
 Równie szczęśliwym, bywa ,że nawet bardziej można być żyjąć w pojedynkę. Najpierw trzeba pokochać siebie, wprowadzić w swoje  życie harmonię, dopiero wtedy w pełni możemy obdarzyć, tym co najlepsze, swojego wybranka/ę serca.

Każdy zasługuje na miłość, nie wierzcie w to, co próbuje wmówić nam dzisiejszy  świat :)
Miłość niech zwycięża :)! A na koniec piosenka, z jakże prawdziwym przesłaniem :












   Bywają momenty, że mi po prostu nic nie idzie, można powiedzieć, że jest "do dupy". Wszystko po co sięgnę zamienia się w proch. Chciałabym uporządkować pewne sprawy, ale po prostu nie umiem. Sama rozsypuje się jak puzzle, tak te znienawidzone, z dzieciństwa. Nigdy ich nie lubiłam i zawsze wywoływały we mnie irytację, wpadałam w szał, traciłam chęci na cokolwiek .Czasami patrzę na siebie z boku , jak na kogoś komu tylko przyglądam się z pewnej odległości. Wtedy bezgłośnie krzyczę "Do cholery ogarnij się! Nie widzisz, że coś Ci się ta układanka rozsypała?". Nie działa.
Ta prawdziwa Ja dalej stoję , patrzę jak podmuch wiatru rozrzuca wszystkie elementy, a moja osoba pozostaje bierna. Myślę jak to pozbierać, ale mam związane ręce. Chcę się ruszyć, ale stoję w miejscu. Tonę w bagnie i nie wiem jak z niego wyjść. Jestem zażenowana swoją postawą a                jednocześnie bezradna. Nie potrafię nic z tym zrobić. Gubię się w rzeczywistości. Jestem świadoma, że muszę ruszyć do przodu, a jednocześnie coraz bardziej się zapadam. Chciałabym , żeby ktoś przyszedł i mnie po prostu z niego wyciągnął , ale zaraz przypominam sobie,że to moje bagno , nikt inny nie ma do niego wstępu , nawet nie ma pojęcia o jego istnieniu. Przechodzać obok pewnie nawet go nie zauważy. Może właśnie w tym rzecz, ono jest moje własne, to ja mam z niego wyjść bogatsza o nowe doświadczenia, silniejsza i mądrzejsza. To ja mam się zgubić i odnaleźć. Zrozumieć i naprawić. Ta układanka jest moja, nawet jeśli jej nienawidzę i nie traktuję jako szczególny dar. Możliwe, że dopiero z czasem zauważę, że ktoś obok o niej marzy.