Puzzle.

By | 17:59 Zostaw Komentarz
   Bywają momenty, że mi po prostu nic nie idzie, można powiedzieć, że jest "do dupy". Wszystko po co sięgnę zamienia się w proch. Chciałabym uporządkować pewne sprawy, ale po prostu nie umiem. Sama rozsypuje się jak puzzle, tak te znienawidzone, z dzieciństwa. Nigdy ich nie lubiłam i zawsze wywoływały we mnie irytację, wpadałam w szał, traciłam chęci na cokolwiek .Czasami patrzę na siebie z boku , jak na kogoś komu tylko przyglądam się z pewnej odległości. Wtedy bezgłośnie krzyczę "Do cholery ogarnij się! Nie widzisz, że coś Ci się ta układanka rozsypała?". Nie działa.
Ta prawdziwa Ja dalej stoję , patrzę jak podmuch wiatru rozrzuca wszystkie elementy, a moja osoba pozostaje bierna. Myślę jak to pozbierać, ale mam związane ręce. Chcę się ruszyć, ale stoję w miejscu. Tonę w bagnie i nie wiem jak z niego wyjść. Jestem zażenowana swoją postawą a                jednocześnie bezradna. Nie potrafię nic z tym zrobić. Gubię się w rzeczywistości. Jestem świadoma, że muszę ruszyć do przodu, a jednocześnie coraz bardziej się zapadam. Chciałabym , żeby ktoś przyszedł i mnie po prostu z niego wyciągnął , ale zaraz przypominam sobie,że to moje bagno , nikt inny nie ma do niego wstępu , nawet nie ma pojęcia o jego istnieniu. Przechodzać obok pewnie nawet go nie zauważy. Może właśnie w tym rzecz, ono jest moje własne, to ja mam z niego wyjść bogatsza o nowe doświadczenia, silniejsza i mądrzejsza. To ja mam się zgubić i odnaleźć. Zrozumieć i naprawić. Ta układanka jest moja, nawet jeśli jej nienawidzę i nie traktuję jako szczególny dar. Możliwe, że dopiero z czasem zauważę, że ktoś obok o niej marzy.



Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: